Blood patch (łata z krwi)
W piątek czekał mnie ponowny blood patch . Samo przygotowanie do zabiegu wyglądało zupełnie inaczej, niż w poprzednim szpitalu. Czułam się trochę jakby szykowano mnie do operacji. Znowu byłam na czczo, znowu bałam się, że będzie mi słabo. Patrząc na to wszystko, cieszę się, że trafiłam w tak dobre i profesjonalne miejsce. Kiedy zjechaliśmy do sali zabiegowej, zaskoczyła mnie ilość osób. Pielęgniarki, które mnie przywiozły również nie spodziewały się takiej ilości profesorów i lekarzy. Wszystko działo się dosyć szybko, a każda osoba, przybywająca bezpośrednio przy mnie, wiedziała co ma robić. Dostałam miejscowe znieczulenie na trzech poziomach oraz dożylnie leki przeciwbólowe. Na wszelki wypadek dostałam też antybiotyk. Wszystko było sterylne i cały czas byłam pytana o samopoczucie. Przy takiej ilości lekarzy, nic nie mogło pójść źle . Dzięki ilości leków przeciwbólowych, był to chyba najprzyjemniejszy zabieg ze wszystkich które miałam do tej pory. Jestem bardzo wdzięczna całemu...