Nagła głuchota idiopatyczna

 Dzień dobry,

Chciałam Was wszystkich przywitać na moim blogu. Chcę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami oraz przedstawić swoją historię dosyć rzadkiej choroby. Sama, podczas wstępnej diagnozy, natknęłam się na bloga opowiadającego jej przebieg i objawy, ale było to dla mnie trochę za mało. A przede wszystkim chciałam to potraktować jako formę terapii dla siebie samej, uporządkować swoje myśli i jakoś to wszystko zrozumieć. Chciałam też skupić się na emocjach, bo kiedy z dnia na dzień trafia się do szpitala, kiedy zmienia się cała rutyna dnia, a wszelkie plany przestają mieć znaczenie, ciężko jest się z tym pogodzić.

Ale po kolei.

Jestem dosyć młoda, 3/4 życia spędziłam trenując, skończyłam studia związane ze zdrowiem, więc można powiedzieć, że jestem osobą raczej świadomą i dbającą o siebie.

Wszystko zaczęło się tydzień przed wigilią. Okres przedświątecznej gorączki. W pracy też działo się bardzo dużo, a ja zaczynam czuć, że coś jest nie tak. Jeszcze nie wiem co. Zaczynam gorzej słyszeć, może mnie przewiało, może zapalenie ucha? Nie wiem, ale nie mam żadnych innych objawów, nie wiem też czy chodzi o lewe czy o prawe ucho, nie wiem właściwie, czy faktycznie gorzej słyszę, czy tylko jestem przemęczona? Zapisałam się prywatnie do laryngologa (z tego miejsca bardzo nie polecam warszawskich placówek Medicover, zaliczyłam prawie wszystkie, wydałam ponad 1000zł na nic…) Moja pierwsza wizyta skończyła się na poradzie płukania zatok, a jeśli w ciągu tygodnia nic się nie poprawi powinnam natychmiast zgłosić się do szpitala. Dwa dni później, czyli dzień przed wigilią, ponownie szukam wizyty u laryngologa, bo już naprawdę nie słyszę na jedno ucho. Po różnych perturbacjach i wykonaniu audiogramu (badania słuchu) dostaje skierowanie do szpitala z podejrzeniem nagłej głuchoty.

Towarzyszyło mi dużo dziwnych myśli. To był tak naprawdę pierwszy mój moment w życiu, gdzie niezależnie ode mnie coś wydarzyło się z moim zdrowiem. Bałam się. Bałam się, że już nigdy nie wróci mi normalny słuch. I że straciłam tak cenne dni, które dawały większą nadzieję na powrót słuchu. Na SOR wytłumaczono mi, że nagła głuchota to tak naprawdę udar małych naczyń krwionośnych ucha. Czyli największe szanse na pełne wyzdrowienie zależą od czasu reakcji, im szybciej tym lepiej. A u mnie minął prawie tydzień. W dodatku mamy okres świąteczny. 

Jeśli chodzi o szczegóły nagłej głuchoty:

  • Z dnia na dzień przestałam słyszeć, nie towarzyszyły temu żadne inne objawy, nie byłam w żadnym głośnym miejscu, nie doświadczyłam żadnego urazu akustycznego. W trakcie typowego dnia pracy (nie jestem narażona na hałas w pracy) zaczęłam czuć, że coś się dzieje z moim uchem. Wieczorem byłam już pewna, że nie słyszę. Pamiętam, że w trakcie konsultacji z lekarzami, kiedy pytali mnie o inne objawy, wskazywałam na dziwny ból głowy, w okolicy czoła, ale tak wysoko. Wszyscy to ignorowali, nie był to charakterystyczny ból związany z nagłą głuchotą. Po czasie wiem, że mógł to być bardzo wczesny etap mojej następnej choroby.

k.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Blood patch - zabieg

Niepowodzenia i zmiana leczenia

Zespół podciśnienia - podsumowanie, objawy, etapy choroby